wtorek, 18 grudnia 2012

You'd better run

My name is Emily
My name's paralysis
My name's epilepsy

Emily Roze is taking a striking pose
As she hears a paranoid voice

You'd better run

wtorek, 30 października 2012

HaHa

Happy Halloween :)

Ponoć wyglądam tu jakby mi ktoś patelnią w głowę pieprznął - chyba coś w tym jest, bo nawet moja mama powiedziała mi dzisiaj : jaka Ty zdolna jesteś!
T. zaś napisał, że ma chyba właśnie nową fantazję seksualną - nie wiem czy śmiać się czy płakać z tego powodu ;) Zapewne jak przyjedzie następnym razem to na "dzień dobry" przywali mi tefalem w głowę :P
To malowidło sprawiło, że miałam dzisiaj co robić i przyznam, że uśmiałam się przy tym nieźle :)
A Wy? Jak radzicie sobie z nudą? :D

Życzę Wam i sobie udanego wieczoru i zostawiam Was z moją nową, ulubioną piosenką :)

niedziela, 14 października 2012

słynny kok

była sobie dziewczyna
najsmutniejsza dziewczyna na świecie
we włosach nosiła spinki i kreski
i inne śmieci
żywiła się tłuczonym szkłem
najsmutniejsza dziewczyna na świecie
gasiła pety na otwartym sercu
i marzła nawet w lecie

była sobie dziewczyna
najsmutniejsza dziewczyna na świecie
w oczach nosiła mroczne sekrety
i nie lubiła dzieci
a im bardziej była smutna
tym wyższy był jej kok
najsmutniejsza dziewczyna na świecie
co wieczór skacze w mrok

i tak królowa smutku
umarła po cichutku
a obok jej zwłok
leżał tylko słynny kok
a obok jej zwłok wśród much
liżąc płaski beci brzuch
a obok jej zwłok jak kot
czuwał tylko słynny kok

czwartek, 11 października 2012

sentencja

jedyne co do tej pory wyniosłam z wykładów w tym semestrze to to, że samotni umierają wcześniej. to ja chyba umrę przed 30stką.

piątek, 5 października 2012

poniedziałek, 24 września 2012

save me from myself

It's
not
so
easy...
tudu dummmm
loving meee
turu tum
It gets so complicated
All the things you gotta be
Everything's changing
tudu dummmmm
 But you're the truth
turu tum
I'm amazed by all your patience
Everything I put you through
When I'm about to fall
Somehow you're always waiting
with your open arms to catch me

You're gonna save me from myself

wtorek, 4 września 2012

Uśmieszek

Ohh jakie miłe i przyjemnie zakończenie prześwietnego dnia! :) Tylko tyle powiem, chwilo trwaj! :) Szykuje się świetny wieczór! :)

czwartek, 30 sierpnia 2012

Przyjaciółka do wynajęcia.

Masz dużo znajomych? Obracasz się w dobrym towarzystwie? Nie chcesz mówić im o swoich słabościach? Wynajmij sobie przyjaciółkę!
[tu było więcej tekstu ale został on ocenzurowany w celach bezpieczeństwa]

Jak jest? Do dupy. Umrę samotnie. Koniec kropka.

Nie ma jutra i nie będzie jutro też.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Jak oswoić wróbelka?



Dzisiaj historia o tym, jak oswoić nieśmiałego wróbelka.
Musimy podchodzić do niego spokojnie, bez zbędnych szybkich ruchów. Na początku kładziemy mu okruszki na parapet i zamykamy okno. Patrzymy z oddali, czy wróbelek leci. Z każdym dniem kładąc mu te okruszki odchylamy trochę bardziej okno. Gdy już maksymalnie je otworzymy możemy podchodzić coraz bliżej - wróbelek będzie wiedział, że mamy dobre zamiary i że to od nas są te smaczne okruszki. W końcu Nas polubi i będzie cieszył się na każdy Nasz widok :)*


*kto znajdzie ukryty przekaz, znaczenie, to znaczy że mnie zna :)

kwintesencja


kliknij na zdjęcie!

sobota, 18 sierpnia 2012

(Nie)

uwielbiam być przyjaciółką z ogłoszenia. Przyjaciółką wtedy, kiedy tylko potrzeba. Na co dzień jest chyba za ciężko utrzymać przyjaźń. Choćby człowiek pisał przez 2 tygodnie bez przerwy i zaprzestał tego na 2 miesiące zostanie oskarżony o to, że "przecież Ty się nie odzywałaś dlatego ja też".
Przyjaźń od smutków. Eh.

poniedziałek, 23 lipca 2012

środa, 4 lipca 2012

czwartek, 14 czerwca 2012

wtorek, 22 maja 2012

Trzymaliście kciuki?

Jasne, że trzymaliście! :) Pierwszy egzamin w sesji letniej zaliczony w pierwszym terminie! :D Oby tak dalej :D Aż chce się żyć! Ten tydzień będzie świetny :)

niedziela, 20 maja 2012

niedziela, 29 kwietnia 2012

Wymyślamy grupy na fejbóka

Z cyklu tych ambitnych oczywiście:

cycki, nogi i stonogi
gacie, szafa i mustafa
dziffki, kury i marmury
igła, kaczka i sprzątaczka

i tak do końca życia można wymieniać!

czwartek, 26 kwietnia 2012

Mój pierwszy raz...

Było popołudnie, piękny, słoneczny dzień. Siedziałam wyglądając za okno i obserwując przepiękny świat, na który padał ciepły blask zachodzącego słońca. Słuchałam sobie muzyki relaksując się jednocześnie. Nagle drzwi się otworzyły - zupełnie nie spodziewałam się, że tego dnia go ujrzę. Był ubrany tak jak zwykle - elegancko, wytwornie, tak jak praca mu nakazuje. Spojrzał na mnie z oddali. Poczułam lekki dreszczyk emocji, cała w środku zadrżałam. Nasze oczy spotkały się. Patrzyliśmy tak na siebie chwilę. On, jak zwykle odważny i męski zaczął kroczyć w moim kierunku. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe a krople potu pojawiły się na moim czole. Z wrażenia zdjęłam słuchawki, aby posłuchać co ma mi do powiedzenia. Był już coraz bliżej, aż podszedł blisko mnie. Nachylił się nade mną tak, że poczułam jego bardzo męskie perfumy. Wytężyłam wzrok i słuch. Czekałam na jego kolejny ruch. Szybko i bez wachania powiedział pierwsze słowo... poproszę bilet do kontroli.

wtorek, 24 kwietnia 2012

Rzycie w szarym kolorycie.

Dawno nie było doła i załamki, więc trzeba to nadrobić. Idę się zgubić w lesie*

Albo pooglądam zdjęcia ładnych panów, co mnie jeszcze bardziej dobije. hihihi.

Albo pooglądam serię durnych obrazkóff na temat smutku, polewania sobie nadgarstków keczupem i wpierdalania czekolady, bo "on mnie i tak nie kocha".




O matko, no nie powiem, uśmiałam się z tych obrazków! To się nazywa ludzka głupota połączona z desperacją. Aż tak nie jest ze mną źle, uff.
Tak czy siak pokontempluję swoją samotność i smuteczek sama. Tak czasem trzeba.

* tylko najpierw znajdę las.

czwartek, 12 kwietnia 2012

Moje paranoje.

jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia jestem głupia*



* czemu ja się boję jeździć windą? :(

wtorek, 10 kwietnia 2012

Mój facet będzie miał ze mną dobrze.



Umiem robić sushi, umiem robić kanapki, umiem robić babeczki, umiem robić pyszny makaronik i zupę z kostki rosołowej - trzeba czegoś więcej?

sobota, 7 kwietnia 2012

Bitwa pod bułkami.



Czy wspominałam już jak nie cierpię zakupów przedświątecznych? A raczej: przepychanek do kasy, pchających się moherów "bo pomidory w promocji", bitwy o ostatnią puszkę groszku itp itd...
Dziś oczywiście nie było inaczej. Stałam biedna, na środku Biedronki z wózkiem i nie wiedziałam gdzie mam stanąć - jedna chciała bułki, druga chciała ogórka, trzecia przecier dla bobasa. DAMN, WTF?!
Przysięgam, jak kiedyś będę miała dzieci (bo w ewentualnej ewentualności jak już się trafi to 2 musi być) to będę je właśnie wysyłać na zakupy. Razem z tatusiem. I jego służbowym samochodem. Niech się męczą!

czwartek, 5 kwietnia 2012

wtorek, 3 kwietnia 2012

Książka o mnie.

"Zdarzają się krótkie okresy radości, które trzeba rozciągać na wiele pustych lat, a mnie zdarza się tych pustych lat więcej niż innym ludziom. Trzeba się starać, by trwały jak najdłużej."
To cytat z mojej nowej książki "Nigdy i na zawsze", na oślep wyciągnięty z książki. Coś czuję, że będzie to przełomowa książka w moim życiu. Jutro nic innego nie robię tylko czytam.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Macho w białych adidasach.



Nie wiem jak Was ale mnie strasznie wkurzają "macho" w białych adidasach. Nie jacyś fajnie ubrani, w koszulę w kratkę i fajne, białe buty ponad kostkę, ale takie wieśniaki w sztruksowych spodniach i białych adidasach. Zawsze kojarzyło mi się to z dyskoteką na wsi. Wkurzają mnie oni tak samo jak chińczycy (nie jestem rasistką, po prostu mnie wkurzają - nie umiem tego wyjaśnić.).
Idzie wiosna (bo na tę chwilę to taka jesień za oknem) i następuje wysyp panów w białych adidasach zajmujących pierwsze lepsze miejsce w tramwaju bo jego adidasy muszą odpocząć. I siedzą w rozkroku takim wręcz do szpagatu i wietrzą genitalia. Nosz kuźwa, ależ oni mnie wkurzają! Nie trawię takiego stylu bycia.
Aha, mój chłopaku przyszły-niedoszły: jak kupisz sobie białe, perfidne adidaski to wyrzucę Ci wszystkie filmy, płyty i co tam masz. I seksu nie będzie!

Psychol poleca: Muzyczka

moja nowa miłość.

niedziela, 1 kwietnia 2012

Sushi & szwedzkie klopsiki.



Szalony dzień, serio. Wycieczka do Ikei, gradobicie, deszczobicie - wszelkie aury pogodowe. Temat dnia - zdecydowanie ja, a raczej moje życie uczuciowo - erotyczne. I jedzenie sushi z gołej klaty.
Patrząc z perspektywy kilku dni, tak w skrócie: gubiłam się na wiaduktach, znów dokuczało mi gradobicie, biegałam, hasałam, przyglądałam się biegającym pedałom w pobliskim parku (bo tylko takich spotykam), jeździłam autobusami i tramwajami i jak zwykle się nudziłam. Mohery i grajki tramwajowi zawsze mi towarzyszyli i to w zwiększonej częstotliwości. Taki lajf.



Ps. Aż zachciało mi się sushi.

środa, 28 marca 2012

Nie lubię ludzi w kapeluszach.



Lubię i nie lubię takich intensywnych dni. Cały dzień w biegu, ale jakże miły dzień. Trochę dało wiatrem po oczach, ale było dużo śmiechu i refleksji też - np o tym jak szybko zapełnia się jeziorko na Polach Mokotowskich. Był koktajl i "a może jednak?" pan z CH. Byli dziwni ludzie w ZT, a szczególnie biznesmeni. Były podteksty erotyczne w co drugim zdaniu i wizyta w lakierolandii. Była przyjaciółka, był aparat i byli grajkowie tramwajowi w drodze powrotnej do domu - niczego mi więcej do szczęścia nie trzeba! Kocham to miasto :)

poniedziałek, 26 marca 2012

Sezon grajków tramwajowych uważam za otwarty.



Uwielbiam to po prostu. Stoję sobie na przystaneczku, z widokiem na centrum Warszawy, leciutko wieje wiatr, ciepło, tramwaj jedzie, wsiadam...i kuźwa grajki. Czemu oni zawsze jadą do mnie? Damn!

niedziela, 25 marca 2012

Z górki na pazurki


Tak jak w tytule - mówiło się tak kiedyś na schodzenie/zjeżdżanie z wielkiej góry. Moją ostatnią inspiracją była pewna dziewczyna, w pięknych blond włosach z zielonym pasemkiem, w butach na obcasach, w których nie umiała chodzić (ahh no i z zielonymi tipsami!). A do tego, hardkorka szła (a raczej kroczyła) sobie z górki - na prawdę, szacun! Kurcze, ja na prawdę staram się zrozumieć nasz świat, ale chodzenia w butach w których nie za bardzo się umie chodzić nie rozumiem dalej. Ja w moich butach na studniówkę chodziłam po domu z 2 miesiące zanim w nich wyszłam, no ale się nauczyłam.
No ale dobra, nie o mnie tutaj (całe szczęście). Fenomen młodziutkich dziewcząt na obcasach zawsze mnie ciekawił. Pamiętam jak moje koleżanki męczyły się w takich butach w gimnazjum zupełnie nie umiejąc na nich chodzić, już nie wspominając o tym jak bardzo bolały je nogi. Ale cóż, jak to mówią - czego się nie robi...
Swoją drogą ciekawe jak wcześnie taka dziewczyna musi wyjść przed randką? Godzinę? Ja mówię na to - w życiu, never ever - albo umiem chodzić i idę pewnie albo idę w balerinach, w końcu też piękne i wyjściowe buty to są :) (choć ja najbardziej kocham trampki!)
Miałam jeszcze dziś napisać o starszych paniach w autobusach PKS i tzw. ludziach, których znam z widzenia mimo woli, ale to zostawię sobie może na jutro :D

piątek, 23 marca 2012

Emocje wtórne, czyli kota mi brak.



"W wypadku emocji wtórnych nie zawsze treść emocji doświadczana na poziomie świadomym odpowiada zmianom fizjologicznym charakterystycznym dla tej emocji. Wprowadzone przez nas rozróżnienie świadome/nieświadome spostrzeganie czy rozpoznawanie wiąże się z licznymi zaburzeniami procesów emocjonalnych będących efektem traumatycznych wydarzeń."

Zrozumcie to jak chcecie, mnie to idealnie pasuje. Skończyłam czytać. W międzyczasie szukałam zdjęcia do odpicowania bloga i trafiłam. Jak kijem w oko. Na zdjęcie "pana Nosa" - tak go nazwijmy. Dlaczego "pan Nos" to opowiem Wam przy innej okazji, bo zapewne ta nie jest jedyna. Generalnie mam wstać o godzinie 7:10, jest 02:35... Emocje wtórne dały znać. Świadomość chce mi wmówić, że mam go w dupie, a fizjologia mojego ciała mówi co innego. Przydałby mi się kot - on zawsze towarzyszył mi w nocnych posiadówach.
Życzę sobie udanej, bezsennej nocy.

Jak pomyślałam, tak zrobiłam!



Nie od dziś wiadomo, że im człowiek ma ważniejszą sprawę do zrobienia, tym bardziej omija jej wykonanie szerokim łukiem. Tak, jestem leniem. Wielkim leniem. Odliczając minuty jakie mi zostały do przeczytania ostatnich 9 stron na Psychologię poznania, w międzyczasie ślęczenia na balkonie i przyglądania się śpiącemu miastu wpadłam na genialny pomysł założenia bloga. Już drugiego, jednak bardzo odbiegającego tematyką od poprzedniego. Stwierdziłam, że muszę gdzieś zapisywać wszystkie moje chore przemyślenia - kto wie, może przydadzą mi się kiedyś to mojej równie chorej pracy magisterskiej?
Co mnie do tego zainspirowało? Pan idący z psem. Cisza wkoło, wszystkie babcie i dziadkowie śpią (tak tak, bo musicie wiedzieć, że mieszkam na osiedlu starszych ludzi o czym na pewno będzie wieele odwołań w moich notkach) a ten pan idzie z tym dużym, białym psem paląc papierosa. I od razu żaróweczka nad moją głową - hmm, ciekawe czemu tak późno z nim idzie? Może jest nieudolnym biznesmenem, który siedzi do nocy w pracy? A może żona go wysłała, bo piesek musi się przed snem przejść? A może jest samotny i nie ma nic lepszego do roboty? A może cały dzień grał w Minecrafta i pies już tak szczekał, że poświęcił się i z nim wyszedł? Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. No i tu się sprowadza moje wyjaśnienie dotyczące inspiracji do pisania notek - po prostu uwielbiam obserwować otoczenie. Jadąc po raz tysięczny tą samą drogą do szkoły nigdy nie mogę zacząć czegoś czytać w tramwaju bo może coś ciekawego się dzieje wokoło a ja tego nie będę widzieć? Może przegapię mojego księcia na białym słoniu? (bo na białego konia nie liczę...)
W razie - kto mnie zna ten wie co mi czasem po głowie chodzi, a że nie wiedzą tego do końca to dam im tę możliwość aby się dowiedzieli :) Poza tym to świetna okazja do wygadania się na temat rzeczy, o których w normalnych rozmowach nie miałabym śmiałości mówić :)
Dobra, na dziś starczy. Jeszcze tylko pomaluję mieszkanie i mogę wracać do lektury.

Piosnka na dziś:
klik