środa, 28 marca 2012

Nie lubię ludzi w kapeluszach.



Lubię i nie lubię takich intensywnych dni. Cały dzień w biegu, ale jakże miły dzień. Trochę dało wiatrem po oczach, ale było dużo śmiechu i refleksji też - np o tym jak szybko zapełnia się jeziorko na Polach Mokotowskich. Był koktajl i "a może jednak?" pan z CH. Byli dziwni ludzie w ZT, a szczególnie biznesmeni. Były podteksty erotyczne w co drugim zdaniu i wizyta w lakierolandii. Była przyjaciółka, był aparat i byli grajkowie tramwajowi w drodze powrotnej do domu - niczego mi więcej do szczęścia nie trzeba! Kocham to miasto :)

poniedziałek, 26 marca 2012

Sezon grajków tramwajowych uważam za otwarty.



Uwielbiam to po prostu. Stoję sobie na przystaneczku, z widokiem na centrum Warszawy, leciutko wieje wiatr, ciepło, tramwaj jedzie, wsiadam...i kuźwa grajki. Czemu oni zawsze jadą do mnie? Damn!

niedziela, 25 marca 2012

Z górki na pazurki


Tak jak w tytule - mówiło się tak kiedyś na schodzenie/zjeżdżanie z wielkiej góry. Moją ostatnią inspiracją była pewna dziewczyna, w pięknych blond włosach z zielonym pasemkiem, w butach na obcasach, w których nie umiała chodzić (ahh no i z zielonymi tipsami!). A do tego, hardkorka szła (a raczej kroczyła) sobie z górki - na prawdę, szacun! Kurcze, ja na prawdę staram się zrozumieć nasz świat, ale chodzenia w butach w których nie za bardzo się umie chodzić nie rozumiem dalej. Ja w moich butach na studniówkę chodziłam po domu z 2 miesiące zanim w nich wyszłam, no ale się nauczyłam.
No ale dobra, nie o mnie tutaj (całe szczęście). Fenomen młodziutkich dziewcząt na obcasach zawsze mnie ciekawił. Pamiętam jak moje koleżanki męczyły się w takich butach w gimnazjum zupełnie nie umiejąc na nich chodzić, już nie wspominając o tym jak bardzo bolały je nogi. Ale cóż, jak to mówią - czego się nie robi...
Swoją drogą ciekawe jak wcześnie taka dziewczyna musi wyjść przed randką? Godzinę? Ja mówię na to - w życiu, never ever - albo umiem chodzić i idę pewnie albo idę w balerinach, w końcu też piękne i wyjściowe buty to są :) (choć ja najbardziej kocham trampki!)
Miałam jeszcze dziś napisać o starszych paniach w autobusach PKS i tzw. ludziach, których znam z widzenia mimo woli, ale to zostawię sobie może na jutro :D

piątek, 23 marca 2012

Emocje wtórne, czyli kota mi brak.



"W wypadku emocji wtórnych nie zawsze treść emocji doświadczana na poziomie świadomym odpowiada zmianom fizjologicznym charakterystycznym dla tej emocji. Wprowadzone przez nas rozróżnienie świadome/nieświadome spostrzeganie czy rozpoznawanie wiąże się z licznymi zaburzeniami procesów emocjonalnych będących efektem traumatycznych wydarzeń."

Zrozumcie to jak chcecie, mnie to idealnie pasuje. Skończyłam czytać. W międzyczasie szukałam zdjęcia do odpicowania bloga i trafiłam. Jak kijem w oko. Na zdjęcie "pana Nosa" - tak go nazwijmy. Dlaczego "pan Nos" to opowiem Wam przy innej okazji, bo zapewne ta nie jest jedyna. Generalnie mam wstać o godzinie 7:10, jest 02:35... Emocje wtórne dały znać. Świadomość chce mi wmówić, że mam go w dupie, a fizjologia mojego ciała mówi co innego. Przydałby mi się kot - on zawsze towarzyszył mi w nocnych posiadówach.
Życzę sobie udanej, bezsennej nocy.

Jak pomyślałam, tak zrobiłam!



Nie od dziś wiadomo, że im człowiek ma ważniejszą sprawę do zrobienia, tym bardziej omija jej wykonanie szerokim łukiem. Tak, jestem leniem. Wielkim leniem. Odliczając minuty jakie mi zostały do przeczytania ostatnich 9 stron na Psychologię poznania, w międzyczasie ślęczenia na balkonie i przyglądania się śpiącemu miastu wpadłam na genialny pomysł założenia bloga. Już drugiego, jednak bardzo odbiegającego tematyką od poprzedniego. Stwierdziłam, że muszę gdzieś zapisywać wszystkie moje chore przemyślenia - kto wie, może przydadzą mi się kiedyś to mojej równie chorej pracy magisterskiej?
Co mnie do tego zainspirowało? Pan idący z psem. Cisza wkoło, wszystkie babcie i dziadkowie śpią (tak tak, bo musicie wiedzieć, że mieszkam na osiedlu starszych ludzi o czym na pewno będzie wieele odwołań w moich notkach) a ten pan idzie z tym dużym, białym psem paląc papierosa. I od razu żaróweczka nad moją głową - hmm, ciekawe czemu tak późno z nim idzie? Może jest nieudolnym biznesmenem, który siedzi do nocy w pracy? A może żona go wysłała, bo piesek musi się przed snem przejść? A może jest samotny i nie ma nic lepszego do roboty? A może cały dzień grał w Minecrafta i pies już tak szczekał, że poświęcił się i z nim wyszedł? Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. No i tu się sprowadza moje wyjaśnienie dotyczące inspiracji do pisania notek - po prostu uwielbiam obserwować otoczenie. Jadąc po raz tysięczny tą samą drogą do szkoły nigdy nie mogę zacząć czegoś czytać w tramwaju bo może coś ciekawego się dzieje wokoło a ja tego nie będę widzieć? Może przegapię mojego księcia na białym słoniu? (bo na białego konia nie liczę...)
W razie - kto mnie zna ten wie co mi czasem po głowie chodzi, a że nie wiedzą tego do końca to dam im tę możliwość aby się dowiedzieli :) Poza tym to świetna okazja do wygadania się na temat rzeczy, o których w normalnych rozmowach nie miałabym śmiałości mówić :)
Dobra, na dziś starczy. Jeszcze tylko pomaluję mieszkanie i mogę wracać do lektury.

Piosnka na dziś:
klik