środa, 28 marca 2012
Nie lubię ludzi w kapeluszach.
Lubię i nie lubię takich intensywnych dni. Cały dzień w biegu, ale jakże miły dzień. Trochę dało wiatrem po oczach, ale było dużo śmiechu i refleksji też - np o tym jak szybko zapełnia się jeziorko na Polach Mokotowskich. Był koktajl i "a może jednak?" pan z CH. Byli dziwni ludzie w ZT, a szczególnie biznesmeni. Były podteksty erotyczne w co drugim zdaniu i wizyta w lakierolandii. Była przyjaciółka, był aparat i byli grajkowie tramwajowi w drodze powrotnej do domu - niczego mi więcej do szczęścia nie trzeba! Kocham to miasto :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz